niedziela, 10 listopada 2013

Windziarka

Wydarzyło się to kila dni temu w piątek, od początku wszystko układało się źle, najpierw nocna awaria, potem tylko dwie godziny snu, zbyt późna pobudka, brak śniadania, brak kawy, prawie dwugodzinna nerwowa jazda samochodem (żeby zdążyć na czas) i w końcu szanowny pan inspektor - wyjątkowo niesympatyczny, wredny, upierdliwy człowiek, który już samym wyglądem daje do zrozumienia żeby lepiej zejść mu z drogi. Mieliśmy razem przeprowadzić okresowe badanie kontrolne trzech ponad trzydziestoletnich wyeksploatowanych urządzeń, które, jak zaznaczył użytkownik, koniecznie muszą zostać dopuszczone do dalszej eksploatacji.

Miało być źle i było źle, po blisko czterech godzinach badania zostało nam jeszcze jedno urządzenie, brudny, spocony, głodny, zmęczony i zdenerwowany myślałem już tylko o tym, kiedy to się skończy. Moją złość potęgował fakt, że badania znacznie się przedłużają, że nic nie idzie tak jak powinno, że mogę zapomnieć o zrealizowaniu kolejnych zaplanowanych na ten dzień zadań, chciałem, aby ten dzień jak najszybciej się skończył i wtedy dotarliśmy do tej windy...

Była to stara towarowo-osobowa winda, popularny ZUD z tzw. szablą, dźwig wymagający osoby obsługującej (nieprzyjeżdżający samoczynnie na wezwanie), przedstawiciel użytkownika, który towarzyszył nam podczas badań nacisnął przycisk przywołania i poinformował nas, że za chwilę windziarka powinna zjechać na nasz poziom... windziarka? pomyślałem, takie stanowisko jeszcze istnieje? i szybko wyobraziłem sobie starszą i niezbyt sympatyczną panią, która bez słowa wiezie nas na żądany przystanek. Po kilu minutach winda zatrzymała się na naszym poziomie, dało się słyszeć trzask odryglowywania drzwi i otwarło się jedno skrzydło. Poczułem zapach perfum i zaraz potem usłyszałem dzień dobry, zauważyłem, że przede mną stoi piękna młoda i uśmiechnięta od ucha do ucha dziewczyna z długimi włosami w kolorze blond... byłem w szoku, takiego widoku się nie spodziewałem, niemal natychmiast pojawił się uśmiech na mojej twarzy i zaraz potem, nie wiem dlaczego, pomyślałem, że ten dzień wcale nie będzie aż taki zły.

Ponieważ trzecim badanym przez nas urządzeniem była właśnie ta winda miałem okazję przyjrzeć się przez jakiś czas pracy tej pięknej windziarki, zamieniłem z nią nawet kilka słów (w zasadzie dość dużo rozmawialiśmy). Muszę przyznać, że tak pozytywnej osoby dawno nie widziałem, sposób w jaki ta dziewczyna wykonywała swoją, jakże nudną pracę i uśmiech, który nie znikał z jej twarzy wywarły na mnie ogromne wrażenie i pewnie nie tylko na mnie, zauważyłem bowiem, że niemal każdy, kto jechał tą windą widząc uśmiech tej pięknej dziewczyny sam mimochodem się uśmiechał. Odniosłem nawet wrażenie, że i gburowaty pan inspektor zrobił się mniej gburowaty, a samo badanie przeszło jakoś szybko i lekko.

Cieszę się, że byłem tam akurat w tym dniu, w rozmowie dowiedziałem, się, że ta piękna windziarka pracuje w tym miejscu tylko okresowo, cieszę się więc tym bardziej, że byłem tam akurat w tym czasie. Mimo wszystko tamten dzień zakończył się pozytywnie, przekonałem się kolejny raz, że jeden uśmiech zmienia wszystko...

windziarka, opowiadanie, uśmiech, zmienia, wszystko, strefa, krisa, krisgw, blog, fajne, przygoda, w windzie, piękna, blondynka, opowiadania, historie, prawdziwe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz